Cześć wszystkim!
Dziś kolejna recenzja, tym razem książki z zupełnie innej półki.
Nie będę zanudzać przydługim wstępem. Zapraszam do czytania!
„Chcę żyć”,
Marliese Arold jest stosunkowo cieniusią książką. Liczy sobie tylko 118 stron
(odejmując już stronę tytułową etc.).
Opowiada ona o siedemnastoletniej Nadine, siatkarce, mieszkającej w
Niemczech, która, jak to każda nastolatka ma swoje problemy, ale ogólnie jest
szczęśliwa i nie narzeka na swoje życia. Wręcz przeciwnie całkiem jej się
układa.
Pewnego dnia Nadine otrzymuje list od swojego
byłego chłopaka, który informuje ją, że jest chory na AIDS i prosi ją, by się
zbadała, czy przypadkiem nie zaraziła się
HIV.
Oczywiście Nadine, jak na głupiutką
nastolatkę przystało, ignoruje jego ostrzeżenia, uważa że chłopak dramatyzuje.
Ale jako naiwna dziewczynka sama szybko zaczyna panikować. Nie wie co i jak,
jest zestresowana i odpycha od siebie ludzi, ale uparcie odmawia samej sobie
zrobienia badań. Myślę, że takie zachowanie jest naturalne w przypadku traumy,
która ją spotkała, mimo wszystko jednak bardzo mnie to irytowało. Po głowie
chodziły mi myśli „po prostu powiedz w końcu mamie co się dzieje, idiotko!”,
albo „a może by tak jednak zrobić badania? Jak możesz być taka głupia?!”.
Charakter Nadine naprawdę jest denerwujący,
bardzo mnie dziwiło, że jej koleżanki mimo wszystko wydzwaniają do niej zagadują na ulicy z rozczulającą naiwnością.
Choć właściwie to pewnie dobrze o nich świadczy, prawda?
Jak nietrudno się domyślić, kiedy Nadine w
końcu robi badania, okazuje się, że owszem, jest zarażona. Tutaj zaczyna się wędrówka o lekarzach wraz z
rodzinami i odpychanie dziewczyny przez koleżanki z drużyny, które niefortunnie
się o tym dowiedziały. Z wizyt u lekarza
główna bohaterka i jej rodzice wychodzą zaspokojeni przekazaną im wiedzą,
czytelnik jednak nie dostaje nic treściwego i właściwie dalej wie tyle co
wcześniej. Sama miałam jeszcze milion pytań do doktora, które zostały
pominięte. Szkoda. Jednak rekompensatą tego jest mały „słowniczek” znajdujący
się na końcu książki, wyjaśniający niektóre terminy i tłumaczący dokładnie,
czym jest AIDS, czym się od niego różni HIV.
W książce właściwie nie ma akcji, nie dzieje
się nic, życie toczy się powoli i jedynym, co podnosi ciśnienie, są nagłe
wybuchy płaczu czy agresji Nadine.
Wszystko też oczywiście kończy się
szczęśliwie jak w bajeczce, koleżanki znów akceptują Nadine a ona sama rozpływa
się w szczęściu, jakby miała przed sobą całe życie a nie te parę lat. No ale jak kto lubi.
No więc skoro już tak się naskarżyłam na tę
książkę, to pojawia się pytanie : „po co w ogóle po nią sięgnęłaś?” Z prostego
powodu. Zapowiadały się dwie nudne godziny w czytelni szkolnej, bo odwołano mi
basen. Więc pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do biblioteki i wypożyczyłam
jakąś cieniutką książeczkę.
Przejdźmy do punktacji... [teraz sobie liczę
i rozpatruję moje punkty…].
3/10
Tematyka bardzo interesująca i myślę, że wiele osób powinno dowiedzieć się czegoś więcej o tej chorobie, aby bardziej uważać na siebie. Szkoda tylko, że jednak sama forma tej książki nie zachwyca...
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Też uważam, że książki o tej tematyce są potrzebne, ale w DOBRYM wydaniu!
UsuńCzytałam sporo książek z tej "cienkiej" serii (np. "Odlot na samo dno", żałuję tych 15 zł wydanych na nią) i żadna nie powala. Są właśnie taką lekką, nic nie znaczącą lekturą, która nie pozostawia po sobie wielu przemyśleń. Też wolę bardziej ambitne książki...
OdpowiedzUsuńJa czytałam jeszcze "Angel - dziecko ulicy" autorstwa Arold, ale to było dobrych parę lat temu. Wtedy nawet mi się podobało, ale teraz nie wspominam tego jakoś szczególnie :)
UsuńTakie bajkowe zakończenie średnio mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się... ;p
Usuńświetny blog :D
OdpowiedzUsuńobserwujemy?- jeśli tak to zacznij
kiniaa-kingaa.blogspot.com
W ogóle przeczytałaś notkę? Wiesz o czym napisałam?
UsuńOgółem nie lubię książek o nastolatkach. Czy to obyczajówka czy fantasy. Wszystkie zachowują się tak samo i są zupełnie przewidywalne. Nawet po nie nie sięgam: ta nie będzie wyjątkiem.
OdpowiedzUsuńNie martw się, nic nie stracisz :)
UsuńPomysł na fabułę ciekawy, szkoda tylko, że nie został do końca wykorzystany. Po przeczytaniu tego typu książki chciałabym mieć wiedzę większą niż przed lekturą, a skoro czytelnik zostaje z tysiącem pytań to raczej sobie daruję. No i to bajkowe zakończenie... nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA Wiedźmie to nie dała znać, że coś jeszcze pisze, no nie dała...
OdpowiedzUsuńAaaaa, przepraszam przepraszam przepraszam przepraszam przepraszaaaaaaam.... na śmierć zapomniałam... ale wiesz, że cię kocham? prawda?
UsuńNa pewno nie sięgnę. Nienawidzę właśnie takich książek. Zastanawiam się trochę, czy w opisie nie popełniłaś błędu. AIDS można zarazić się od nosiciela HIV, sama choroba nie jest zaraźliwa jeżeli już się ją ma. Więc powinno być na odwrót - on powinien oznajmić, że jest nosicielem, a ona zrobić badania na AIDS. Taki "wyskok naukowy" :D
OdpowiedzUsuń