niedziela, 2 lutego 2014

GWIAZD NASZYCH WINA - JOHN GREEN

Hej :)
 Koniec ferii. Jejć. To jedno słówko idealnie opisuje, co teraz czuję. Jejć. 
 Trochę szok, właściwie jeszcze to do mnie w zupełności nie dotarło, że jutro wstanę o siódmej i pogonię do szkoły. No ale nie martwmy się na zapas. Jestem w trakcie pisania nowej recenzji, ale nie wiem, czy wyrobię się z nią na jutro, bo muszę odpisać na dwa e-maile w tym jeden [cholernie, ale tego słowa nie widzieliście, okej] długi i po angielsku. Dlatego wstawiam recenzję, którą niektórzy z Was pewnie już widzieli. Ale na tym blogu jeszcze się nie pojawiła, więc zostawiam Wam ją a sama lecę na spotkanie z prezentacją na informatykę i najnowszym wydaniem Glamour <3



   


Każda książka ma w sobie coś, co jednych przyciąga a innych odrzuca. Styl pisania, tematyka, imiona bohaterów, narracja... powody zarówno błahe jak i poważne. Właściwie książkę można przyrównać do Wenecji, którą "można pokochać, albo znienawidzić". 
Byłam w Wenecji. Wcale tam nie śmierdzi, jak opowiadają wszystkim ci, którzy Wenecję "znienawidzili". Owszem, zapach wody może nie jest powalający, ale z historii, które słyszałam wnioskowałam, że będę zatykać usta chustką. Miasto ma w sobie urok, szczególnie nocą (choć właściwie nie miałam okazji przyjrzeć mu się dokładnie za dnia). Myślę, że należę do tej grupy, która Wenecję pokochała, aczkolwiek nigdy więcej nie chcę tam wrócić - poczułam już jej klimat i nie chcę nic mieszać we własnych wspomnieniach, na siłę ich ulepszać.Książkę "Gwiazd naszych wina" mogę wręcz uosabiać z Wenecją. Jest moją papierową Wenecją.Okazało się, że książka nie jest ideałem - choć bloggerzy tak ją wychwalali w przedpremierowych recenzjach. Nie jest to typ książki, które czytam - brakowało mi tam gwałtownych emocji, zachowań. Brakowało w tej książce energii. Ale Wenecja wcale nie tętni życiem, przynajmniej wieczorem. Zmęczeni turyści wloką się wzdłuż kanałów, pokazując sobie palcami różne cuda, przystając, by zrobić zdjęcie, by uwiecznić tę przyjemną chwilę. Czytając "Gwiazd naszych wina" miałam okazję właśnie do tego. By poczuć silne, lecz spokojne uczucia, by poznać coś nowego, a przy tym nie zasapać się i nie zmęczyć.Jeśli chodzi o recenzje, czytałam też dużo negatywnych. Często były to opinie ludzi, którzy nawet nie zajrzeli do książki, a swoje "widzimisię" wzmacniali zasadą, że "książka, która potrzebuje reklamy nie jest dobrą książką". Szczerze mówiąc, ja też mam opory przed sięgnięciem po książkę rozreklamowaną na całym świecie, czasem porównywaną do "Harry'ego Pottera", "Zmierzchu" czy innej, popularnej książki. Który prawdziwy fan "Harry'ego..." miałby ochotę czytać jego podróbkę? Ale "Gwiazd naszych wina" nie należy do tego rodzaju książek. O niej jest głośno, bo jest tego warta a nie dlatego, że tego potrzebuje. Dlatego w zupełności nie zgadzam się z negatywnymi recenzjami tej książki, a patrząc na ludzi, którzy krytykują ją, choć jej nie przeczytali, zaczynam sięzastanawiać, czy ci, którzy Wenecji "nienawidzą", kiedykolwiek ją odwiedzili.Przy takiej książce nie sposób nie wspomnieć o płaczu. Czy jestem twardzielem, czy mazgajem? Bardzo starałam się nie płakać. Staram się być silna. Silna i niezależna. "Gwiazd naszych wina" jest jednak jedną z tych książek, przy których nie da się nie płakać. Nie płakałam nad Augustusem. Płakałam nad Hazel, a jeszcze częściej nad Izaakiem. Izaak, biedny, niewidomy Izaak, którego rzuciła dziewczyna, bo był chory. Pozbawiony współczucia, zrozumienia. Oczywiście, my, czytelnicy, staraliśmy się go zrozumieć. Ale mimo naszych dobrych chęci, chyba każdy pomyślał " on przynajmniej będzie żył, Hazel i Augustus mają gorzej". Pytanie tylko, czy dla niego nie byłoby lepiej, gdyby umarł? Umarł jego przyjaciel, dziewczyna go rzuciła, stracił wzrok, Hazel jest umierająca, wszyscy dookoła,

niemal wszyscy których zna są umierający... A on dalej ma (ironiczne) poczucie humoru i wydaje się być najsilniejszy z nich wszystkich, choć to on traci najwięcej. Z Izaakiem łatwiej nam się utożsamiać, bo jego problemy są nam bliższe (kto zna więcej osób, które umierają na raka, niż tych, które są ślepe?) i jego sposób radzenia sobie z nimi również (kocham go za puchary koszykówki!). Podsumowując, trzeba wspomnieć o bezwarunkowej miłości Hazel i Augustusa. To właśnie o tym uczuciu była powieść, a ja nieźle to zaniedbałam w mojej recenzji. Tylko problem polega na tym, że nie bardzo wiem, co o niej powiedzieć. Nie będę się tu rozpisywała używając wzniosłych słów, których znaczenia nawet dokładnie nie rozumiem. Nie napiszę też, że chciałabym przeżyć podobną miłość, bo chyba nikt nie chciałby się znaleźć w sytuacji głównych bohaterów. Napisze więc tylko, że uczucie, które ich łączyło było piękne. Niech każdy zinterpretuje to na swój własny, indywidualny sposób, i myślę, że jeśli tyko wszystkie te interpretacje będzie łączyło to jedno słowo "piękne" uczucie, to wszystkie one będą prawdziwe.

Och, ocena. 9/10 :) Bardzo mocne ;p





Papatki

Ness

8 komentarzy:

  1. Trochę się pogubiłam w tej recenzji. Ogółem, do tej książki jakoś mnie nie ciągnie, ale to pewnie dlatego, że mam inne upodobania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozycja widnieje w moim stosiku na luty, miałam zabrać się za nią tuż po ''Zegarku z różowego złota'' jednak trochę za dużo wzruszeń. Odkładam na trochę później ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukałam swego czasu tej książki w miejskiej bibliotece, ale nie zakupili jej jeszcze... Księgarnie u mnie są dość ubogo wyposażone i jedyne co mi zostało to zamawianie przez internet, i jakoś ciągle mówiłam później, aż zapomniałam o tej książce. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że tak się nie robi, ale zrobiłam to, trudno. Ściągnęłam w pdfie i przeczytałam, skończyłam raptem dziesięć minut temu i uważam, że książka jest wybitna. Miło sięgnąć po tak dobrą lekturę po sporej przerwie od czytania.

      Usuń
    2. oooo, ale zła z ciebie dziewczynka! <3 Ja nigdy nie ściągałam w ten sposób, ale to dlatego, że wolę papierową wersję, więc nie oceniam ;p
      Idealna, prawda? <3

      Usuń
  4. Wydaje się być ciekawa :))
    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas : http://jakdwiekroplewody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że może być ciekawa. : )

    http://vanilaa-blog.blogspot.com/ Obserwujemy? Zacznij, a się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Recenzja ciekawa i dosyć dokładnie opisuje treść książki, ale sama mam chyba nieco inny gust, nie mniej piszesz naprawdę fajnie :)

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowy post: http://ourloveourpassion.blogspot.com/ :) Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentarze zgodne z treścią bloga. Inne będą usuwane. :)